poniedziałek, 17 lutego 2014

Historia jednej piosenki #2 "Na imię mi Luka"

Dzień dobry wszystkim!
Dzisiaj kolejny szybki post z rozpoczętej ostatnio serii "Historii jednej piosenki". Brak czasu, który w dużej mierze przeznaczam nauce biologii i pracy maturalnej z polskiego skutkuje tym, że po prostu wszystko odłożyłem na drugi plan, a nauka stała się najważniejsza (szczerze nigdy wcześniej nie czułem u siebie takich pokładów ambicji :P). Nie chcę Was jednak zaniedybwać, toteż postanowiłem, że podzielę się kilkoma dokonanymi na nowo odkryciami. Opowiem o pewnej szczególnej piosence. Ostatnio zrobiłem się strasznie sentymentalny i wspominając "stare, dobre czasy", odkurzyłem kilka playlist w komputerze. Tony Hey'a (głównie płyta [sic!), kilogramy grunge'u, którym niegdyś bardzo się zasłuchiwałem, a - było jeszcze sporo Moniki Brodki i Czesława Mozila. Jednak utwór, o którym dzisiaj opowiem nie należy do żadnego z tych artystów. Poznany zupełnie przypadkiem. Jest dla mnie mistrzostwem, a sama artystka (znowu śpiewająca kobieta) bardzo uzdolniona wokalnie, niedawno wydała kolejną płytę - "Tales from the realm of the Queen of Pentalces", toteż tym bardziej należy o niej wspomnieć. Zatem zapraszam do lektury :)


Suzanne Vega- "Luka", A&M, 1987



Wesoła Przykrywka

Pamiętam, że pochodzący z drugiej płyty Suzanne Vegi utwór, poznałem dawno, dawno temu, jednak już wtedy dla trzech czwartych ludzkości był bardzo dobrze znany (sam singiel dotarł do 3. miejsca popularnego rankingu Bilboard Hot 100 i zyskał trzy nominacje do Grammy w 1988 roku). To były czasy, kiedy VH1 nie było jeszcze zastąpione przez powtórkowe filie stacji Comedy Central i puszczano tam każdą muzykę, co dla osoby o guście tak eklektycznym, że zalatuje to trochę schizofrenią (ostatnio dołączyłem do takiej grupy na last.fm i muszę przyznać, bardzo podoba mi się ta nazwa :)) było bardzo fajnym sposobem na odkrycie ciekawej muzyki. Pewnego pięknego wieczoru, kiedy siedziałem sobie przed telewizorkiem odpoczywając po ciężkim dniu, zagrany został pewien intrygujący teledysk. Pierwsze wrażenie - jakieś wielkie budynki, syntezatory brzmiące trochę orientalnie, wszystko dookoła czarno-białe. "Czyżby Japonia?" - pomyślałem. Teledysk z jakże uroczą, śpiewającą dziewczyną tak mi się spodobał, że czym prędzej zanotowałem na małej kartce.
"Suzanne Vega - Luka."
Przejdźmy do sedna. Jeżeli ktoś nie wsłucha się dokładnie w tekst piosenki, to całość brzmi jak pogodne love story, które zdaje się już zakończone. Wszystko za sprawą łudzącej wesołej muzyki, stworzonej z syntezatorów i przepięknych, wyszukanych gitarowych riffów. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej, a muzyka tylko łudzi słuchacza, który po pewnym czasie zaczyna rozumieć tajemnicę Luki. 



Drugie dno.

W rzeczywistości jest to jeden z pierwszych utworów muzycznych, traktujących o takich kwestiach jak znęcanie się na dziećmi i przemoc w domu, do którego nie przyznaje się podmiot. Tekst momentami powoduje u mnie ciarki na plecach poprzez oczywiste niedomówienia, zawarte w tekście. "If you hear something weird at night/Some kind of trouble/Some kind of fight/Just don't ask me what it was". Takie drobne szczególiki pozwalają nam zrozumieć co dzieje się na piętrze, na którym mieszka tytułowa Luka. Piosenka bardzo szybko zyskała popularność i rozgłos, pojawiła się również wersja hiszpańska, jednak to angielska jest do dziś grana jest w wielu radiach, co jednak smutne nikt mimo tego nie skupia się na przesłaniu, które zdaje się być dalej aktualne. Bo czzy ktoś z Was zastanawia się, jak wiele osób - może mieszkających tuż obok pada ofiarą przemocy, a jak mało z nich o tym mówi? Suzanne Vega w swoim tekście podejmuje subtelną dyskusję z odbiorcą ("Just don't ask me how I am").

Komu się spodobało, bardzo polecam zapoznanie się z krążkiem "Solitude Standing" z roku 1987. Wspaniały, mroczny klimat już od rozpoczynającego mrocznego "Tom's Dinner", a potem jest jeszcze lepiej. Ostatnio z okazji jego 25- lecia artystka zagrała specjalną trasę koncertową, składającą się z piosenek z ów albumu. 


Pozdrawiam Was wszystkich, trzymajcie się ciepło, a tymczasem Ja wracam do nauki! (sic)
Do zobaczenia wkrótce!

Waflekins.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz