środa, 25 czerwca 2014

Garść newsów na kolację.

Dobry wieczór!
Witam się z Wami po dłuższej przerwie - upłynęła mi ona na podróżowaniu. Moment w Berlinie i nieco dłuższy, arcywspaniały wypad nad nasze polskie morze, a to dopiero początek wakacji! Z innych nowinek co do mojego życia (jeżeli kogokolwiek by to tutaj obchodziło) - zapisuję się na prawo jazdy. Także wszyscy szczecińscy czytelnicy (a wiem, że kilku takich delikwentów istnieje) już mogą drżeć, gdy wyjadę na ulice! No i przechodząc do meritum sprawy, oczywistością jest, że jak wyjeżdżam i przez prawie dwa tygodnie jestem bez jakichkolwiek informacji ze świata muzyki, tak nagle w jednym momencie dzieje się tyle, że widząc to wszystko po powrocie do rzeczywistości, można dostać szamotania pępka i przyśpieszonego bicia serca. Postanowiłem nadrobić zaległości, usiąść i wcinając bardzo pożywne kanapki z nutellą (w tym momencie znacząco oblizuję kąciki ust), napisać Wam co nieco o tym, co się w ogóle dzieje.
  • Mikromusic przenosi się w przeszłość! Ich najnowszy utwór noszący urokliwą nazwę Lato 1996 (idealny chwyt na takie sentymentalne dziady jak ja), jest pierwszą piosenką stworzoną/wypuszczoną do sieci na potrzeby akcji Dilmah. Firma zajmująca się na co dzień herbatami, które sam czasem pijam (taki mały produkt placement :P), zaprosiła do współpracy pewne grono polskich wykonawców. Ich piosenki mają stanowić stworzyć cały cykl, inspirowany zmieniającymi się porami roku. Nie znamy listy wykonawców, którzy biorą udział w przedsięwzięciu, ale czekam niecierpliwie z nadzieją na jakiś utwór Hey'a. W każdym razie idea urzekła mnie na tyle, że nowe dzieło Mikromusic - za sprawą Takiego Chłopaka gwiazdy zeszłego roku na polskiej scenie muzycznej - pochłonąłem od razu gdy tylko złapałem dostęp do internetu. Piosenka oscyluje bardzo w klimacie "Pięknego Końca", zamykającego na ten moment dyskografię wrocławskiej grupy. Dodatkowo do utworu dostajemy również obrazek w postaci przyjemnego dla oka teledysku. 
  • PS: Z tego co słyszałem Mikromusic ma dla nas jeszcze jedną niespodziankę w postaci DVD, które nagrane zostanie na koncercie w Teatrze Muzycznym Captiol już 7 Września! Będzie prezent pod choinkę? Jak myślicie? ;)

wtorek, 10 czerwca 2014

Poobiednia drzemka z odrobiną jazzu

Dzień doberek!
A zatem poobiednia drzemka raz jeszcze. 
Czas oczekiwań na wyniki swojego pierwszego, "najważniejszego" egzaminu w życiu jak i początek "najdłuższych wakacji życia" to istna sielanka. Niekończące się spotkania ze znajomymi, których nie widziało się całe miesiące (no dobra, przesadzam, ale oni też uczyli się do swoich egzaminów, byli zajęci swoimi sprawami etc.). Czytanie książek do trzeciej nad ranem. Przesiadywanie na dworze, na siłowni, na basenie, wieczorne wycieczki rowerowe, świetne koncerty - jednym słowem odwiedzanie każdego miejsca jakie się da. Znajdzie się multum atrakcji, ale w czasie wypoczynku nie zapominam o Was moi drodzy! Dzisiaj na kolejny gorący dzień (a raczej nadchodzący nieuchronnie wieczór - mam nadzieję, że wyrobię się do z tym postem przed zmrokiem) pochillujemy sobie w towarzystwie lekkiego jazzu, jaki serwuje nam Anna Maria Jopek na swojej wspaniałej płycie o jakże zapadającym w pamięć tytule.
"Bosa".
Zapraszam do lektury ;)


Anna Maria Jopek - "Bosa", Universal Music, 2000

Jakby się nad tym zastanowić, poznałem tę płytę tylko i wyłącznie dzięki sympatycznemu zbiegowi okoliczności. Moi rodzice zakupili ten krążek dawno temu w jakiejś promocji po wybornie niskiej cenie (nie pamiętam ile dokładnie zapłaciliśmy, ale były to naprawdę grosze). Nikt u nas w domu nie znał twórczości Anny Marii Jopek, przez co płyta wylądowała na półce i pewnie odeszłaby w zapomnienie, gdybym sam się nią nie zainteresował. Artystkę kojarzyłem wówczas jedynie ze starą jak świat "Joszko Brodą", do której teledysk co jakiś czas puszczany był na Kino Polska Muzyka. W wolnej chwili przeglądałem książeczkę dołączoną do płyty (jest to zawsze u mnie punkt pierwszy, od którego zaczynam moje obcowanie z wszelką muzyką). Zawierała ładnie brzmiące teksty piosenek skomponowane ze zdjęciami Anny Marii, stojącej na tle jesiennego krajobrazu. Pomyślałem, że co mi w sumie szkodzi posłuchać?
Nie pożałowałem tej decyzji.