piątek, 30 stycznia 2015

Nadchodzi Baasch.

Jak pewnie się domyślacie (albo i nie) w muzyce popularnej najbardziej czekam przede wszystkim na piątą płytę Pati Yang. Tak, ona dalej nie wyszła i na razie niewiele o niej wiadomo. Premiera ponoć w marcu, ale tego do końca jeszcze nie wie chyba nikt poza samą artystką.
Jest jednak jeszcze jeden artysta z naszego kraju, którego umieszczam na swoim skromnym tym razem podium w kategorii "płyty, na które czekam w 2015". Jest to Baasch.
Jeżeli go nie znacie - zapraszam do lektury.
Jeśli już go znacie to w sumie również zapraszam gorąco.


Otóż 2 Marca bieżącego roku ma mieć premierę debiutancki longplay Baascha. Nowego artysty ze stajni Nextpopu. Wytwórni, która wydała już  na świat płyty Kari oraz tajemniczej grupy BOKKA. Za pseudonimem Baasch kryje się zaś artysta młodego pokolenia polskich muzyków - Bartłomiej Schmidt.

Mimo młodego wieku na swoim koncie ma już występy przed Trickym, jedną EP-kę zatytułowaną "Simple Dark Romantic Songs" oraz własnego autorstwa soundtrack (swoją drogą bardzo dobry) do filmu "Płynące Wieżowce". Jednak dopiero w tym roku Baasch wyłoży na stół wszystkie karty i zaprezentuje dziesięć utworów, które stanowić będą jego pierwszy album długogrający. Dwa z nich - Siamse Sister oraz Several Gods można było poznać już wcześniej. Oscylują one wokół mrocznie brzmiących elektronicznych dźwięków połączonych z tekstami w języku angielskim. Ciekawostką jest to, że na nadchodzącym "Corridors" ma pojawić się duet z zespołem BOKKA - znajomych z tej samej wytwórni. W związku z nadchodzącą premierą udostępniono wczoraj trzeci utwór z płyty. Tytułowy "Corridors" podtrzymuje schemat synthpopowych klimatów mocno oderwanych od rzeczywistości i tylko zaostrza mój apetyt na ten krążek. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko grzecznie czekać i raczyć się tym, co Baasch już wydał na światło dzienne.

sobota, 24 stycznia 2015

Uciekając przed światem

Bardzo szybko wpadłem w wir studenckiego życia, chociaż na studiach jestem zaledwie kilka miesięcy. Dużo spotkań z pozytywnymi ludźmi, liczne wszelkiej maści spotkania (niekoniecznie kulturalne i abstynenckie), a potem baaaaaardzo dużo nauki. Do systemu edukacji na studiach jako takiej już raczej nie przywyknę, bo wykłady są dla mnie w najczystszej postaci nieporozumieniem. Nie potrafię usiedzieć w miejscu i słuchać opowieści dziwnej treści przez półtorej godziny. Wolę pracować nad czymś samemu, wyciągać wnioski, Ćwiczenia i laboratoria są dla mnie zdecydowanie bardziej przyjemne. Ale nieważne jest tu moje podejście do edukacji - przez to zamieszanie ze studiami związane, blog nieco ucierpiał, bo nie mam nawet kiedy usiąść i czegoś napisać. Pojawiło się w moim życiu od groma nowej muzyki, z którą bardzo ale to bardzo pragnę się z Wami podzielić. Dzisiaj to postanowienie w pewnym stopniu zrealizuję.
Zapraszam do lektury!


Claude Speed - "My Skeleton"
Wytwórnia - LuckyMe Records,
Rok wydania - 2014,
Gatunek - Elektronika, instrumentalna,
Czas trwania - 46 minut/11 utworów,
Najbardziej zapadły mi w pamięci: "Tiger Woods", "Field", "An Imperial Message", "Hold On"







Jest to płyta całkiem świeża, bo pochodzi z Lipca ubiegłego roku. Mało kto o niej słyszał a szkoda - sam wpadłem na nią totalnym przypadkiem. Znalazłem ją w którymś z zestawień najlepszych płyt elektronicznych 2014. Pamiętam, że do przesłuchania tej płyty zachęciły mnie intrygująca okładka, która na pewno się wyróżnia. Zwykle artyści umieszczają z przodu płyty swoją uradowaną mordeczkę, uśmiechniętą, w zadumie, z dziobkiem, przerobioną w surrealistyczny sposób, czasem z fikuśną fryzurą. Inni wstawiają sobie różne dziwne rysuneczki, malowidła - często bardzo ładne. A w tej zarośniętej łapie z okładki wyczuwam jakąś tajemnicę. Możliwe, że działa tak sam zegarek - jakaś alegoria czasu, który przelewa nam się przez ręce i nijak go idzie zatrzymać.