piątek, 16 maja 2014

Głos pokolenia - o "No Bad Days".

Przed chwilą utknąłem w przedwojennym świecie, zamkniętym w muzyce do filmu "City Lights" Charliego Chaplina niczym w kryształowej kuli. Teraz jednak za sprawą pewnej bardzo dobrej płyty, muszę wrócić do świata dzisiejszego. Nie narzekam zbytnio na ten przymus - warto wrócić dla takiej płyty. Tchnięty weną, postanowiłem machnąć tutaj kilka zdań o moich odczuciach co do kolejnego, poruszającego mnie albumu. Zapraszam do czytania!

The Dumplings - "No bad days", Warner Music Poland, 2014

Pokolenie przemawia.


Wydaje mi się, że dla mojego pokolenia (tj. osób w więku pomiędzy 18 a 20 rokiem życia), nigdy nie było żadnego muzycznego głosu pokolenia. Nigdy nikogo nie wynosiliśmy na piedestał. Nie było takiej sytuacji, żeby jakimś wykonawcą jarał się każdy - od fana ciężkich, rockowych brzmień, aż po te najbardziej elektroniczne freaki. Tę dwójkę polubił praktycznie każdy, kto tylko miał styczność z ich muzyką. Otrzymaliśmy głos naszego pokolenia. Za sprawą internetowego programu Łukasza Jakóbiaka, któremu wówczas jako nieznany duet przysłali swój autorski materiał, The Dumplings z miejsca stali się zespołem, o którym najgłośniej było na polskiej scenie muzycznej w roku 2013. Wywoławszy zamieszanie, dając kilka z tego co słyszałem bardzo dobrych koncertów, zamknęli się w domowym zaciszu studia nagraniowego Bartosza Szczęsnego - 1/2 zespołu Rebeka. Tą drogą zarejestrowane zostało 13 wspaniałych utworów, które tworzą dzisiaj dzieło, jakim jest niewątpliwie ich debiutancki krążek "No bad days". 



Wraz z "No bad days" polska elektronika wchodzi na zupełnie nowy poziom. Elektronika z alternatywy przeznaczonej dla wtajemniczonych (no może poza największymi gigantami na naszej rodzimej scenie), coraz większymi i bardziej pewnymi krokami wkracza do krainy mainstreamu. Nie oburzajcie się hipsterzy, to bardzo dobrze dla naszej polskiej muzyki - pojawia się bowiem nadzieja, że w radiu zamiast oklepanych pop-rockowych kotletów i starych przebojów z lat '80 i '90, być może zacznie być grana dojrzała, smaczna w brzmieniach elektronika. Nic bardziej lepszego dla poprawy gustu polskich słuchaczy.



Przepyszny słodko-słony miks.

O samej płycie można powiedzieć przede wszystkim, że jest fuzją soczystego basu (ten na pewno wynika z gustu muzycznego Kuby Karasia), który w każdej piosence zakrada się do ucha słuchacza, powodując śmiałe tupanie nóżką, czy machanie głową w rytm muzyki z mistrzowskimi partiami klawiszowymi i hipnotyzującym wokalem Justyny Święs. Pod okiem Bartosza Szczęsnego z tego miksu stworzona została płyta nowoczesna, która wywołuje ciary, nie nudzi się i co najważniejsze - trzyma bardzo dobry poziom zarówno muzyczny jak i tekstowy. Mam już grono moich ulubionych kawałków są to arcysmaczny przebój"Słodko-Słony Cios", za który pokochałem muzykę "Pierożków", obraz polskich osiedli wypełnionej "leningradami" w "Betonowym Lesie",  skoczny "Technicolor Yawn" - najnowszy singiel, który ma szansę stać się przebojem tegorocznego lata. Porusza mroczny, brzmiący iście światowo "Freeze". Mówię Wam - połączenie tego głębokiego basu, rozpoczynającego utwór z rozchodzącym się w przestrzeni słuchawek wokalem, powoduje ogromne doznania. Wszystko zwieńczone romantycznym, zmysłowym refrenem. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam, a kto nie przesłucha ten trąba! Warto zwrócić uwagę również na sięgające do trip-hopowych brzmień "Nie słucham". 

"Technicolor Yawn" wyposażone zostało w nieco surrealistyczny obrazek wideo. 

Aby oddać pełen majstersztyk tej płyty, musiałbym skupiać się po kolei na każdym kawałku z całej płyty. Radzę dlatego każdemu z Was usiąść i na spokojnie zapoznać się z ów materiałem, ponieważ na "No Bad Days" duet z Zabrza tworzy niesamowity klimat, zobrazowany przez wspaniałe kompozycje, chwytliwy teksty, wyśpiewywane przez przyjemny wokal. Nie ma na tym krążku ani jednej piosenki, wobec której można przejść obojętnie. Zapewniam Was, że jeżeli tylko pozwolicie The Dumplings otworzyć wrota do swoich uszu, oni zawładną również Waszymi sercami. Pod spodem wrzucam Wam link do płyty na Spotify i na Deezerze, zachęcając przy tym do słuchania. Warto :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz