piątek, 13 grudnia 2013

Wkręcił mi się prezent.

Cześć i czołem wszystkim!
Dzisiejszy post będzie napisany w 100% spontanicznie. Po prostu kierowany impulsem stwierdziłem w końcu: "Tak! Wreszcie czas, żebym coś napisał! Koniec z nieróbstwem!". Fakt, że wena ostatnio się chyba na mnie obraziła i nie odbierała telefonów przez jakiś czas. Jednak brak postów nie był wywołany jej nieobecnością. Nie będę Was oszukiwać brakiem czasu, czy niżem emocjonalnym. Tym razem to nic z tych rzeczy. Złapał mnie więc jedynie świąteczny leń. Żyję i mam się świetnie. Kilka dni temu (tak naprawdę minęły już ponad dwa tygodnie - rany jak ten czas leci) świętowałem moje osiemnaste urodziny. Dostałem wiele wspaniałych płyt, o których niewątpliwie mógłbym pisać godzinami, aczkolwiek ta jedna najmocniej chwyciła mnie za serce i dziś słuchając jej po raz milion pięćsetny, postanowiłem, że podzielę się z Wami moimi wrażeniami. 

O.N.A.- "Bzzzzz" oraz "T.R.I.P."; Made in Poland - edycja limitowana,
Sony Music Poland, 2013

Dostanie  którejkolwiek ze starszych płyt zespołu O.N.A (którego przedstawiać nikomu raczej nie trzeba), w dzisiejszych czasach graniczy z cudem. Bardzo długo z tego powodu ubolewałem razem z tysiącami innych, młodych, "zgimbusiałych" fanów, którzy byli za młodzi by iść na koncert grupy, gdy ta jeszcze działała. Na szczęście jak wybawiciel na białym koniu, pojawiła wytwórnia Sony Music, która wypuściła na rynek serię "Made in Poland". Są to płyty, których dzisiaj zdobyć już się nie da, zmieszczonych we "wspaniałomyślnej" promocji "2 w cenie 1". W ten sposób pojawiła się okazja, aby zakupić jakiekolwiek wydawnictwo O.N.A., aby móc słuchać zachrypniętego, pięknego głosu Agnieszki Chylińskiej w domowym odtwarzaczu w przyzwoitej jakości. Na nowo wydane zostały krążki "Bzzzzz" oraz "T.R.I.P.". Co mogę powiedzieć na temat wznowienia? O ile Sony Music należy się wielki szacunek za taki wspaniały pomysł oraz przystępną dla casualowego słuchacza cenę płyt, o tyle wydane zostało to w sposób obrzydliwy (no dobra, może to za mocne słownictwo, ale pozytywnie na pewno nie da się tego określić). Pomijając kwestię okładki zrobionej na typowe dla polskich wydań z serii "Najlepsze z najlepszych zespołu XYZ", "Najważniejsze nagrania pani Iksińskiej", "Polska Muzyka Rockowa z perspektywy radia X" (czyli po prostu na odczepnego, byle żeby coś było), to dwie płyty CD z tak samo niedopracowaną poligrafią, gdyby nie logo firmy wyglądającą trochę jak jakieś pirackie wydanie zrobione w piwnicy oraz "książeczka" (o ile można to nazwać książeczką) z informacją jakich wykonawców znajdziemy jeszcze w serii oraz spis kawałków na obu płytach z dodanymi ich autorami, nie prezentują godnego dla takich artystów poziomu. Brzydka formę rekompensuje na szczęście wspaniała jakość dźwięku, do którego nie można mieć jakiegokolwiek zarzutu.

Przechodząc do samych płyt - naprawdę poczułem się zaskoczony, gdyż byłem przekonany, iż stylistyką zdecydowanie bardziej podpasuje mi "Bzzzzz" jednak to "T.R.I.P." tak naprawdę mocno powalił mnie na kolana przed panią Agnieszką Chylińską i spółką i to właśnie nim będę się zajmować w dzisiejszym poście. Oryginalnie płyta pochodzi z roku 1998, który był chyba najlepszym dla polskiej muzyki lat '90. O.N.A. to tutaj zespół doświadczony w graniu, czego dowodzą wspaniałe, chwytające za serce kompozycje. Nie mamy już tutaj jedynie rockowo-funkowej łupanki (no dobra, gdzieniegdzie zdarza się), a bardzo zmysłowe, mroczne utwory. Na pierwszą myśl przychodzą mi singlowe "Najtrudniej", które jest jednym z moich ulubionych momentów na płycie oraz "Czarna myśl" i "Kwaśna przygoda", które polecam każdemu, kto uważa, że O.N.A. tworzyła jedynie "bezmyślny hewi metal". Warto oczywiście wspomnieć o Agnieszce Chylińskiej, charyzmatycznej kobiecie, która do dzisiaj potrafi wstrząsnąć światem show-biznesu i pomimo tego, iż dziś robi wiele rzeczy, z którymi się nie zgadzam dalej darzę ją wielką sympatią i szanuję jej decyzje życiowe. Jej wspaniały, pełen melancholii głos urozmaica utwory, wspaniale się z nimi komponując, a równie nostalgiczne teksty nie dość, że pasują do kompozycji jak ulał, to może się pod nimi podpisać chyba każdy z Nas. 


Jednak nie samym przeżywaniem katharsis i wewnętrznej pustki człowiek żyje. Na płycie znajdziemy również piosenki o wiele bardziej energiczne. Od razu muszę wspomnieć o utworze "Nie chcę nigdy- babcia", który koniecznie musi przesłuchać każdy z Was. Wspaniale balansuje on właśnie między estetyką zmysłowości, a buchającej jak wulkan energii. Co więcej piękny tekst o strachu przed samotnością. Mamy też agresywne, nieco elektroniczne "Nienawidzę", które istnieje również w wersji nazwanej "Mimo wszystko" z zupełnie innym tekstem, stworzonym na potrzeby filmu "Młode Wilki" (swoją drogą bardzo film polecam), pełna mocy i skoczna "Historyjka" - kwintesencja tego, co w O.N.A. najlepsze. Szybkie, mocne, rockowe kompozycje, złączone ze wspaniałymi historiami opowiedzianymi przez Chylińską. Jest też wspaniałe, jak wisienka na torcie wieńczące całość "To naprawdę już koniec", które chciałbym kiedyś jeszcze usłyszeć na żywo, bo to jeden z najpiękniejszy polskich utworów, o otaczającej nas dookoła rzeczywistości, skrzętnie zamiatanej pod wycieraczkę. 


To by było na tyle! Dawajcie znać o swoich opiniach w komentarzach i listownie na adres mailowy muzycznekorki@gmail.com. Jeżeli chcecie, abym napisał jeszcze co nieco o płycie "Bzzzzz", bo o tej również mam co pisać (i to bardzo dużo), po prostu dajcie mi znać przez jakąkolwiek z opisanych przeze mnie dróg. Pozdrawiam teraz z tego miejsca wszystkich, którzy skrupulatnie czytają moje wypociny tutaj już od roku (tych przybyłych później oczywiście też, po prostu chciałem się pochwalić tym małym jubileuszem), dzięki temu blogowi i dzięki Wam wiele się w moim życiu zmieniło i chciałbym móc uściskać Was wszystkich z osobna, gdyby to było możliwe! Mam nadzieję, że przyszły nadchodzący rok będzie równie piękny jak ten, który powoli zbliża się do swojego punktu kulminacyjnego. Właśnie - macie już jakieś plany na Sylwestra? :)
Do zobaczenia już niedługo, a ja wracam chorować dalej!
Waflekins. 



1 komentarz:

  1. Cześć! Nie mogłem się powstrzymać od napisania komentarza:)
    Mimo, iż o.n.a. było zespołem wybitnym jak na polskie warunki, naprawdę, to nie podchodzę do ich płyt już tak entuzjastycznie jak robiłem to podczas mojego ultra chorego maniakalnego słuchania tego zespołu od wczesnych lat dziecięcych. Jeśli już mam prawo wyrazić tutaj swoją opinię, to powiem, że chyba z biegiem czasu o.n.a. stało się bazą pod to czego teraz słucham. Na tripie zdarzają się Skawińskiemu kosmiczne riffy, ale bardzo rzadko, bolą mnie uszy kiedy słyszę keyboard i te wszystkie elektroniczne wstawki rodem z filmów s-f. (na tripie słychać to wybitnie i z filmami s-f mi się to właśnie kojarzy:D). Nie chcę już mi się analizować pozostałych płyt, ale powiem tylko tyle, że "Mrok" i "Pieprz" to dla mnie pozycje absolutnie zasługujące na 9/10, lecz przede wszystkim z sentymentu. (jeśli nie słuchałeś - polecam) Modlishka, częściowo Bzzzz i Trip mogłyby by dla mnie wręcz nie istnieć.
    A mówiąc o reedycjach to fakt - wydane są w kurwę obrzydliwie. Trochę się dziwię, że po wysłuchaniu tych dwóch płyt stwierdziłeś, że Chylińska ma melancholijny głos. Ja mógłbym tak stwierdzić (ale nie twierdzę) po niektórych kompozycjach z dwóch ostatnich płyt. "To naprawdę już koniec" - zgadzam się w 100%, niedoceniony, powiedziałbym, że mało znany utwór a naprawdę jest to klasa.
    Mimo, że muzyka jakiej słuchasz to w większości nie moje klimaty, to fajnie jest czytać kogoś kto nie pisze w stylu znam-się-na-wszystkim-i-jeśli-twierdzisz-inaczej-to-wypierdalaj.

    OdpowiedzUsuń