środa, 12 grudnia 2012

DO RYCERZY, DO SZLACHTY DOO MIESZCZAN koncertowo w Szczecinie.


Zespół Hey odwiedza swoje rodzinne strony.
http://slowianin.org/images/artykuly/450/9934.jpg
Zdjęcia autorstwa Łukasza Popielarza- więcej jego zdjęć na stronie Domu Kultury Słowianin- pod adresem- http://slowianin.org/galeria,450,hey-support-ulkr

Już nie całkowicie szczeciński zespół- albowiem składający się w 2/6 z mieszkańców innych miast naszego kraju. Już nie całkowicie w tak rockowym stylu jak na słynnych płytach Fire lub [sic!]. Za to  wraz z całkowicie nowym materiałem i w stu procentach idealnie. Hey przybył 9 grudnia- przedzierając się przez atakującą Polskę śnieżycę- aby zaprezentować publiczności nową płytę Do rycerzy, Do szlachty, Doo mieszczan w koncertowej oprawie. Wraz z nimi przyjechał supportujący UL/KR, ale o tym za moment.



Osobiście należę do ogromnych entuzjastów Kasi Nosowskiej i spółki, którzy stanowią zawartość 85% mojego odtwarzacza mp3. Na koncert wybrałem się z ogromną chęcią, stęskniony ogromnie (bowiem nie grali tu od maja- fakt, niektórzy muszą czekać na przyjazd swoich ulubionych zespołów po kilka lat, ale ja zostałem zbyt rozpieszczony koncertowo słuchając polskiej muzyki). Ustawiłem się ładnie i grzecznie w drugim rzędzie za barierką i wyczekiwałem...

Na samym początku na scenę wkroczył zespół UL/KR, który zapowiadał się o niebo lepiej studyjnie. Wokalista- Błażej Król- wszedł na scenę ubrany w koszulę, przypominającą o modzie latach '90 bez jakiegokolwiek kontaktu. Po prostu chwycił gitarę i zaczął grać jak gdyby nigdy nic. Fakt, rozpoczęcie koncertu ciekawe i wciągające- niektóre osoby z publiczności dały się porwać tej mieszance dark wave'u, ambientu i elektroniki i pozwoliły sobie na delikatny taniec w rytm muzyki jednak - to ostre słowa, ale prawdziwe- duetu w stosunku do publiki szybko sprawiły, że wiele osób zaczęło przeglądać telefony komórkowe, rozmawiać między sobą- po części zagłuszając grających albo na przysypiać. Ciekawie wypadły Brodzę, Ruiny i Tuż nad głowami z debiutanckiej EP-ki zespołu. Coś było jednak w tym, że niektórzy przysypiali na supporcie, który z definicji powinien rozruszać publiczność- duet z Gorzowa zagrał 6 piosenek, wykluczając te dwie najbardziej energiczne. Euforia wśród tłumu wróciła, gdy dowiedzieliśmy się, że "jeszcze dwie piosenki i wchodzi zespół Hey". Jakby nie patrzeć to dla nich przyszła publiczność. W końcu doczekaliśmy się, a co do UL/KR- to była ich pierwsza trasa koncertowa, może przy promocji kolejnej płyty- o ile Pan im na to przyzwoli, pozwolą sobie na więcej kontaktu ze słuchaczem, a bez tego daleko nie zajdą.

Wróćmy jednak do Hey'a- po krótkiej przerwie zaczęli wchodzić kolejni członkowie zespołu- Paweł, dwóch Marcinów, Jacek i Robert, a na samym końcu Ona, która wywołała największe poruszenie. Katarzyna Nosowska. W swojej niepowtarzalnej kreacji- wielkim czarnym płaszczu, jak zawsze skromna, ale jakże radosna, że wróciła do Słowianina, gdzie- jak sama wspomniała podczas koncertu- "wypiła swoje pierwsze piwko, co skończyło się potem bardzo źle". Zaczęli od "Bez Chorągwi"- trafne rozpoczęcie- w końcu to piosenka o przybyciu zespołu z nową płytą. Wpadający w ucho refren- "Kto puka? To my. Kto puka? To my- pozwól rozgościć się, pozwól nam wejść" wokalistka zaśpiewała, co jakiś czas uderzając w przystawiony obok mikrofonu bęben- czyżby Nosowska wykazywała chęci do gry na perkusji? ;)

 Następnie według setlisty zabrzmiały Woda- gdzie Kasia ochoczym zaśpiewem "Płyńmy razem" zaprosiła do zabawy. Następnie grupa powróciła na moment do poprzedniego- znanego już wielu osobom i odnoszącego w dalszym ciągu sukcesy- albumu, zatytułowanego "Miłość!Uwaga!Ratunku!Pomocy!", aby zaraz potem przenieść się w tej podróży jeszcze dalej- do płyty "music.music" z 2003 roku, a dokładniej do pierwszego singla- "Muki", który jak autorka tekstu zdradza- przypomina jej się zawsze, gdy ma do czynienia z jakimś urzędnikiem (to właśnie o nich jest ten kawałek). Wycieczka po płytach Hey'a trwa dalej, gdy słyszymy Cudziemkę w raju kobiet oraz A ty?, które wywołały wielki entuzjazm. Zaraz potem grupa chciała zaprezentować nam swojego najnowszego singla- o tym samym tytule co nowy krążek. Sprzęt jednak zaliczył małą awarię- zawiódł mikrofon Katarzyny- i po spontanicznym uratowaniu sytuacji przez nowego członka (Marcina Zabrockiego przyp.), który zagrał nam "Parostatek" i "Pszczółkę Maję", zagrano piosenkę od nowa, gdy tylko naprawiono sprzęt. Nowa płyta brzmi naprawdę wyśmienicie- zwłaszcza porywające w tan "Co tam?", "Wilk vs Kot"  na którym wszyscy śpiewali tekst wraz z Kasią, czy też magiczne "Podobno"- również z fragmentem, gdzie Kasia przygrywa na bębnie. Najmilszym elementem koncertu wspominanym przeze mnie było 6 krotne pogo, którego ślady dalej trzymają się na moich butach. Publiczność rozszalała w rytm starych przebojów grupy, uspokoiła się dopiero przy końcówce bisów- gdy zabrzmiały "Everybody is gonna learn sometimes", cover zagranicznego artysty- BECKA i najsłynniejszy utwór grupy- "Moja i Twoja Nadzieja"- jeden z najlepszych polskich evergreenów lat '90.

Nie zagrano całej nowej płyty- brakowało trzech piosenek. W sumie dwóch, ponieważ "Z przyczyn techicznych", w którym gościnnie występuje Gaba Kulka- zespół nie ma w zamiarze grać, póki nie spotkają się w duecie z piosenkarką na jednej scenie. Nie było "Wieliczki" (na co bardzo narzekał mój kolega, towarzyszący mi na koncercie) oraz "Lotu pszczoły nad tymiankiem"- jednej z ładniejszych piosenek z płyty. Ogólnie koncert na wielki plus. Jeden z najlepszych sekstetu ze Szczecina jaki miałem okazję przeżyć (mimo to mam nadzieję, że na kolejnym zaskoczą mnie jeszcze bardziej ;)). Zespół mógłby wyjść na drugi bis, tak proszony przez publiczność, ale można zrozumieć, że po takiej dawce emocji- powrocie w rodzinne strony, długiej podróży i nawalającym dwukrotnie sprzęcie, Hey chciał chociaż przez chwilę odpocząć. Zamieszczam wam fragment koncertu, nagrany przez użytkownika Youtube- "Kto tam? Kto jest w środku?" z płyty "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!", a na dniach sam wrzucę nagraną przeze mnie "Moją i Twoją Nadzieję", do której podam wam link.
Pozdrowienia i do następnego razu.


PS: Przepraszam, że tyle czekaliście na nowego posta, ale długo się za niego zabierałem. Musiałem ochłonąć po koncercie etc. (dobra już nic nie mówię, bo tylko winny się tłumaczy ;))
Wafflekins.
       
                                                                                             





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz