sobota, 22 grudnia 2012

Męskie święta z Sinatrą.


http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/9/94/AJollyChristmasFromFrankSinatra.jpgDzisiaj będziemy mówić o Sinatrze. Niewątpliwie jednym z najlepszych męskich wokalistów Ameryki XX w. Wielu dzisiaj kojarzy go z piosenki New York, New York, ale dzisiaj nie będzie o niej, ani płycie z której pochodzi. Mianowicie w 1957 światło dzienne ujrzał specjalny, świąteczny album artysty, nazwany- jakże oryginalnie- A Jolly Christmas from Frank Sinatra. Wówczas zawierał 12 świątecznych piosenek (dzisiaj bonusowo mamy jeszcze dwie- White Christmas oraz Christmas Waltz w wersji singlowej) . Niektóre z nich to bardziej słynne dziś covery- między innymi Jingle Bells, tudzież kolęda Silent Night, czy też mniej znane Have Yourself A Merry Little Christmas. Zawierał także autorską piosenkę twórcy płyty- Mistletoe and Holly. Album z okazji 50. lecia wydania doczekał się w 2007 wznowienia z nową wersją okładki niż dotychczasowa, zaś dwa lata temu płyta doczekała się pierwszego od 40 lat wznowienia na winyl. Zatem zaczynajmy :D


Świąteczny Walc, jemioła i ostrokrzew- czego chcieć więcej?...

Całość otwiera piosenka, którą już wam przedstawiłem w poprzednim poście. Sinatrowa wersja Jingle Bells różni się trochę od tej znanej przez nas. Osobiście muszę przyznać, że bardziej podoba mi się właśnie ta aranżacja- wręcz filmowe brzmienie pozwala nam, abyśmy zwizualizowali sobie obraz zaśnieżonego Nowego Yorku i nas samych mknących przez jego ulice w kierunku cichego domostwa z choinką i płytą piosenkarza pod pachą. Wszystko zaprawione w skoczne brzmienia gitary basowej i wiolonczeli. Idealny przepis na klimat- trzeba to Sinatrze przyznać. Następnie cała atmosfera trochę zwalnia i w The Christmas Song jesteśmy z wolna raczeni, a to pojedynczo pobrzmiewającymi akordami, a to chórem The Ralph Brewer Singers (który wspomagał Sinatrę podczas nagrywania płyty) niczym najlepszym na świecie winem. Co jakiś czas powraca motyw z poprzedniego utworu, dogrywany gdzieś w tle na pianinie. Następnie mamy ów autorską piosenkę, w której Frank współdziała z Dokiem Stanfordem i Hankiem Sanicolą. Jest tutaj zaprezentowany skoczny rytm, do którego głos piosenkarza idealnie się wpasowuje, aby zaraz potem przełamać rytm i w zaciągnąć w końcowych momentach utworu. Genialna gra skrzypiec stanowi wisienkę na tym muzycznym torcie. Polecam przesłuchać.




Następnie słyszymy moją ulubioną trójkę moich osobistych faworytów na tym krążku- zwykle tryptyk I'll be home for christmas, The Christmas Waltz oraz Have Yourself A Merry Little Christmas- od którego zaczęła się moja przygoda z Sinatrą potrafi lecieć w kółko po kilka razy. Śmieszną sprawą jest, że dzisiaj gdyby ktoś usłyszał instrumental do tej pierwszej piosenki, śmiało stwierdziłby, że słyszy muzykę do kolędy Cicha Noc. The Christmas Waltz to równie piękna ballada jak utwór skomponowany przez Sinatrę na potrzeby płyty. Artysta tworzy sielankowy klimat, tak silnie oddziałujący na wyobraźnię jak dochodzące z kuchni zapachy ciast w przeddzień Wigilii. Prze genialna partia chóru, który ma tu nawet własną zwrotkę. Pod koniec Frank Sinatra przemawia do nas- muzyka kończy grać, a on najskromniej jak się da rzuca do nas "Merry Christmas". Have Yourself A Merry Little Christmas tworzy za to znowu klimat spokojny, uspokajający- wprost idealne do puszczenia przy wigilijnym stole. Atmosfera gwarantowana!

Świątecznie jak w niebie.

Na kolejnych kawałkach atmosfera staje się wręcz niebiańska- zarówno po tematyce jak i muzycznie. Tym razem Sinatra porzuca piosenki, poruszające tematykę prezentów, wszechogarniającej miłości i tego, co na świątecznym stole. W The First Noel pojawiają się zaśpiewy typu "Noel, Noel, Noel, Noel/ Born is the King of Israel". Mamy do czynienia z tematyką Betlejem i Aniołów oprawioną w przepiękną grę orkiestry, zaśpiewy chóru i oczywiście- głos Sinatry, bez którego ta płyta nie posiadałaby takiej atmosfery jaką ma zaszczyt mieć. Fakt, że ta część płyty trochę mnie męczy i nuży bardziej niż ta poprzednia- jest trochę monotonnie, gdzieś ginie energetyzm bijący z poprzednich piosenek na rzecz religijnych, kościelnych pieśni, ale i to da się przeboleć, żeby usłyszeć zwieńczenie płyty w postaci pięknej wersji Silent Night. No bo w końcu kto przy wigilijnym stole będzie się dopatrywać tego, że jest za mało skocznie? ;)
Tak jak przy Jingle Bells, znana wszystkim kolęda zamykająca płytę jest podobna do dzisiejszej tylko tekstowo. Muzycznie jest ponownie lepiej niż we współczesnej kompozycji. Miło puścić sobie w odtwarzaczu i popatrzeć przez okno na zasypany śniegiem krajobraz, popijając przy tym gorącą czekoladę.

Świąteczny haczyk.

 Ogółem- A Jolly Christmas from Frank Sinatra to zbiór świetnych, bożonarodzeniowych piosenek, które można śmiało puścić przy wigilijnym stole i się nie zrazić. Niestety z ceną jest już trochę gorzej- w Polsce bowiem nie dostaniecie tej płyty taniej niż za 50 zł (mowa tylko o wersji CD- z winylową edycją jest jeszcze gorzej- zarówno z dostępem jak i cenowo). Zawartość krążka jednakże jest bardzo dobra i wiele osób chętnie sięga po te piosenki w tym pięknym okresie, zatem szczwani wydawcy cenę ustawili dosyć wysoko, aby zarobić na świętej pamięci Franku Sinatrze jak najwięcej. Mimo wszystko polecam każdemu, kto lubi świąteczne ballady tak bardzo inne niż te katowane w radiu. Gwarantuję, że każdy kto wejdzie do waszego mieszkania w Wigilię i usłyszy te dźwięki usiądzie przy stole już zrelaksowany, odprężony i pełen pozytywnych doznań. Niestety wszystko po "przystępnej" cenie ;)


Jak widzicie na tle bloga pojawił się śnieg!
Chciałem wstawić jako tło obrazek, który stworzyłem na potrzeby tej okazji, ale niestety ustawienia bloggera odmawiają posłuszeństwa i żeby was nie zawieść musiałem ratować się przygotowanymi już tłami  :P
Jutro mam nadzieję znów się z wami spotkać w kolejnym poście- będzie znowu świątecznie. Po niedzieli robię sobie mały świąteczny "urlop", aby powrócić do was w środę z wieeeeeelką jak świąteczne prezenty niespodzianką (porzucimy wtedy świąteczne tematy i zajmiemy się czymś innym). Możecie to uznać jako spóźniony prezent świąteczny.
Dzięki za przeczytanie posta i za waszą uwagę.
Do zobaczyska jutro.
Waflekins.

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz