wtorek, 4 czerwca 2013

Muzyczny domowy podwieczorek.


Wiem, wiem! Długo mnie nie było, przepraszam wszystkich i całuję rączki tym, którzy zostali. Wiem też, że następny post (czyli ten) miał być Wyliczanką, ale jakoś nie mogę się do tego zabrać- na pewno dokonam tego wkrótce, ale na razie zbieram źródła do ów projektu- zatem spokojnie, będzie- tylko jeszcze nie teraz :)
Stwierdziłem więc, że opowiem Wam co nieco o pewnym zespole- bardzo nietypowym zjawisku na naszej polskiej scenie- otóż nie trzymają się z żadną wytwórnią. Swoją płytę nagrali w domowym środowisku, z dala od dźwiękoszczelnych ścian dusznego studia. Nie ma ich w mass media- kompletna alternatywa i hipsterstwo. Mimo to traktowani są jako chodzący fenomen tego roku, zdobywają nowych fanów w zaskakująco szybkim tempie, wyprzedają bilety na wszystkie koncerty- pojawiają się na jednym z największych polskich festiwali letnich- Heineken Open'er Festival, a ich również domowe "teledyski" robią furorę w świecie internetu. Jeszcze nie wiecie o kogo chodzi? Mowa o zespole Domowe Melodie oraz ich pierwszej płycie- "domowe melodie". Jeżeli ktoś jeszcze nie zna ów zespołu pora Was sobie przedstawić- drodzy przyszli fani- oto domowe melodie, drogie domowe melodie- oto Wasi przyszli fani :)

Minimalizm daje się zauważyć już od poplamionej kawą
okładki. Na pewno pił tu jakiś niechluj! :P
Na płycie nie ma zbyt bogatego instrumentarium. Głównie dominują proste piosenki na pianino. Kompozycje są jednak skomponowane tak, że minimalizm nie będzie przeszkadzać nikomu. Piosenki takie jak chyba jedna z lepszych piosenek na płycie- Chłopak, Las zmuszający do refleksji, Tato z genialną linią melodyczną, zadziornej Bule którą spokojnie można zagrać na ślubie, podrywają do tańca i śpiewu swoimi skocznymi refrenami lub też kusi romantycznym dramatyzmem (tu warto wspomnieć o musicalowo brzmiącym Okruszku i pełnej romantycznych wyznań Miłosnej), co prowadzi do tego, że śpiewając pod nosem te piosenki przez kolejne kilka dni, non stop będziemy do nich wracać. Kolejnym fajnym aspektem są bardzo folklorystyczne klimaty- w fenomenalnym Zbyszku da się czuć przyjemny nastrój polskich piosenek ludowych. Tak samo jest w Buni oraz Grażce- kolejnych przebojach grupy. A tego zdecydowanie w naszej polskiej muzyce brakuje. Pojawiają się i momenty psychodeliczne- Łono z budującą nastrój wiolonczelą opowieści o pozostawionej kobiecie oraz Tak dali- mojej absolutnej faworytce z płyty, która może nie spodobać się wszystkim, ale cóż- są gusta i guściki. Wybitne są też teksty Justyny Chowaniak- wokalistki zespołu, która swoim poziomem może wkrótce konkurować nawet z Katarzyną Nosowską i Marią Peszek. 



Jedynym moim zarzutem jest zmarnowanie potencjału niektórych piosenek (Północ, Tu i teraz). Gdyby trochę bardziej je dopracować miałyby opcję stać się kolejnymi przebojami grupy. Na krążku jednak giną gdzieś w pamięci słuchacza po pierwszym przesłuchaniu. Piosenki są też niesamowicie krótkie- na następnym krążku chciałbym zdecydowanie dłuższe utwory, ponieważ na "domowych melodiach" wszystkie utwory zajmują góra 3 minuty. Więc do roboty, Domowe Melodie- czekamy na kolejny krążek i na Fryderyka w 2014 roku- bo jak dla mnie wielkim nieporozumieniem jest brak Waszej płyty w tegorocznym zestawieniu! 

I zapraszam pod koniec tygodnia w niedzielę, wieczorową porą na tą Wyliczankę, którą już Wam zapowiadam od daaaaaaaaaaaaaaaaaaaawna :D zapraszam też do dzielenia się opiniami na muzycznekorki@gmail.com- wszystkie Wasze korepsondencje są dla mnie naprawdę ważne, miło mi się z Wami wszystkimi pisze i muszę powiedzieć, że mam cudownych fanów :)
Do następnego! 

Waflekins.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz