Leniwa niedziela. Za oknem śnieg, a w odtwarzaczu po pustej przestrzeni domu (wszyscy powychodzili gdzieś ze swoimi sprawami, a Ja zostałem - jako iż na dworze 14 stopni na minusie, domofony i samochody psują się pod wpływem wszechobecnego zimna, metal się kurczy, a nosy czerwienieją i to nie od zbyt dużej ilości alkoholu) sączy się delikatna muzyka i uroczy damski wokal. Jak obiecałem - dzisiaj będziemy się przyglądać pewnej artystce. Jak to u mnie zwykle bywa - naszej rodzimej muzykantce. Ów Polka ma to do siebie, iż jest istnym fenomenem. Ktokolwiek nie usłyszy jej wokalu, oniemiewa i popada w głęboki zachwyt nad jej wybitnym talentem. Na pewno ta cecha przyczyniła się do tego, że popowa aczkolwiek trochę bardziej niszowa artystka w internecie zyskała zdecydowanie więcej obserwatorów i przesłuchań niż twórcy popu bardziej komerycjnego. Zapraszam do przyjrzenia się Izie Lach! :)
Gatunek: Mieszanka muzyki elektronicznej z indie popem.
Skład: Iza w dużej mierze sama komponuje swoje utwory, pisze do nich utwory oraz je produkuje, aczkolwiek zdarzało się, iż pomagał jej sam Snoop Dogg pod tajemniczą ksywką Berhane. Na koncertach zaś wspiera ją skład w postaci dwóch panów gitarzystów i perkusisty.
Dyskografia: "Już czas" (2008), "Krzyk" (2011), "Off the wire" (2012), "Good Friday (EP)" (2012)
Hity z radia: "Nic więcej", "Chociaż raz", "Już czas", "Nie"
Co polecam poza wyżej wymienionymi?: "Teraz już", "Futro", "Wydaje mi się", "Zatrzymaj czas", "Time of the year"
Rodzinny interes.
Iza muzykę ma w genach. Jej brat to wokalista i gitarszysta polskiej grupy rockowej (którą Iza wspiera w piosence Superstar) L.Stadt - Łukasz Lach, a przy okazji grywa też na fortepianie. Siostra Izy - Katarzyna Lach - była basistką w słynnej (między innymi za sprawą "Ławki") grupy Formacja Nieżywych Schabuff. Poza tym jej kariera zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie. W wieku pięciu lat wygrała słynny swego czasu program "Od Przedszkola do Opola" z tą różnicą, że ona zawędrowała w swojej karierze zdecydowanie dalej niż do miasta muzyki na Nizinie Śląskiej. Już w wieku trzynastu lat skomponowała i nagrała we własnym pokoju swój pierwszy utwór - "Już czas", który pięć lat później stał się tytułowym motywem debiutanckiego krążka (ostatnio coś mam tendencję do pisania o debiutujących osiemnastolatkach :P). Płyta utrzymana w stylistyce wówczas rodzącego się polskiego popu pomieszanego z alternatywą. Mam bardzo dużo skojarzeń z "Miasto Manią" Marii Peszek i "Moimi Piosenkami" Moniki Brodki.
Sukcesy.
Jeszcze trochę ugrzecznione treści napisane przez szesnastoletnią Izę po rozstaniu z chłopakiem, z miejsca zyskały bardzo dobre recenzje krytyków, publika oszalała na punkcie singla "Nie" (swoją drogą jedno z czołowych dokonań na naszej rodzimej scenie popowej), z miejsca okrzykując Izę polską Lilly Allen (a to bardzo typowe dla polskich słuchaczy, że dla każdego artysty muszą znaleźć odpowiednik za granicą). Płyta pomimo tematyki nieszczęśliwej miłości, zachowuje bardzo dojrzały poziom. Znajdziemy tutaj wybitne, deszczowe "Już za kilka lat" piosenki wplecione między te bardziej chill-outowe i magiczne jak "Zanim znikniesz", czy też "Śpij". Mimo wszystko słuchając tej płyty ma się uczucie głębokiego zrozumienia dla Izy, na spokojnie możemy utożsamić się z treścią krążka. Płyta jest cała senna i już po kilku kawałkach mamy uczucie, że wszystkie kawałki są do siebie trochę podobne pod względem muzyki. I mimo wybornej realizacji mnie w pewnym momencie ten klimat zaczyna nużyć. Na szczęście na drugiej płycie zatytułowanej "Krzyk" na monotonię nie ma miejsca!
Krzyk.
Po głośnym debiucie Iza odbyła kilka koncertów, a potem zrobiło się o niej cicho jednak tylko na moment, bo w październiku 2011 wróciła z zupełnie nowym materiałem. Już tym razem nie jako zagubiona w wielkim świecie dziewczyna, a jako silna, obeznana na muzycznym rynku kobieta. Dwa single z płyty - refleksyjne "Nic więcej" oraz nieco psychodeliczne "Chociaż raz" zyskały jeszcze większą przychylność słuchaczy niż wcześniejsze piosenki, z miejsca stawiając Izę na podium czołówki polskiego popu. Płyta jest pełna poważnych wyznań i mądrych przemyśleń. Świadczy o tym już sam mocny początek płyty "Futro", od którego bardzo ciężko się oderwać. Tym razem nie ma mowy o żadnej powtarzalności - każda kompozycja jest inna, przekazuje zupełnie inny ładunek emocji. W "Krzyku" tkwi jakaś ogromna siła, która każe go przesłuchiwać i przesłuchiwać. Jest poważne "Wydaje mi się" - jak dla mnie jeden z najmocniejszych punktów na płycie, "Zatrzymaj czas", która kończy płytę z głośnym fajerwerkiem. Kilka kompozycji wracających do starych klimatów - "G.I.C" i "Czy pamiętasz?" z tą jednak różnicą, że piosenki te zupełnie inaczej podchodzą do kwestii popowej ballady, niż te z "Już czas".
"Chociaż raz" w wersji akustycznej.
Snoop Dogg się nią interesuje.
Na początku 2012 roku Snoop Lion (znany większemu gronu jako zmieniający nazwy jak rękawiczki Snoop Dogg) puścił w świat konkurs na remiks jego autorskiego utworu "Set it off", który Iza wygrała. Zaowocowało to zawarciem polsko-amerykańskiej znajomości między artystami. Snoop zaczął produkować dla Izy pod pseudonimem Berhane (płyta "Off the wire" oraz wydana specjalnie na święta 2012 Ep-ka "Good Friday"), a wokalistka zaczęła pojawiać się sporadycznie w jego piosenkach - "The Good Good", czy też "No Ordinary Affair". Polskie dziennikarstwo oszalało, a Iza zaczęła stawać się jeszcze bardziej popularna niż była. Wielokrotnie w internecie można natknąć się na nagłówki "Polska wokalistka nagrywa ze Snoop Doggiem", "Polski sukces za granicą", "Nowa nadzieja polskiego popu". Iza nie spoczywała jednak na laurach. Kolejnym punktem w jej karierze było nagranie wraz z projektem Fisz Emade piosenki dla firmy Reebok. "Ostrze" to ciekawe połączenie stylistyki popu z rapem. Polecam gorąco. Zwłaszcza nocą.
Co dalej?
Mamy styczeń 2014 roku. Kilka miesięcy temu Iza zaprezentowała światu swój nowy singiel - "Teraz już". Stylistyka różni się zdecydowanie od poprzednich krążków, przechodząc w melodyczny, skoczny dance. Niesamowite pokłady energii piosenki sprawdzają się na koncertach, potrafiąc rozruszać każdego słuchacza (byłem, sprawdzałem, mam z Izą nawet zdjęcie! :)). Kiedy jednak płyta ma się pojawić? O to pyta bardzo wielu. Pamiętam koncert w Szczecinie, gdy zaraz po daniu niesamowitego show, Iza zeszła do fanów, zaczęła z nimi najzwyczajniej w świecie rozmawiać, robić sobie zdjęcia, pokazując tym samym, że zjawisko wody sodowej jest jej zupełnie obce. Podczas rozmowy wielokrotnie padało pytanie "Nowy singiel jest wspaniały! Kiedy płyta?", a Iza uśmiechając się promiennie odpowiadała tylko tajemniczo "Nie martwcie się. Już wkrótce". Zatem czekamy, a Was zostawiam z ostatnim dokonaniem Izy. Mam nadzieję, że się podoba :)
Waflekins.
Co się dzieje teraz z siostrą Izy , Kasią , która grała kiedyś wraz z bratem Łukaszem w łódzkiej kapeli bluesowej ,,Puzzle" .. ?!.
OdpowiedzUsuń