Soniamiki- SNMK,, qulturap 2012 najlepsze utwory- Lemoniada, Samolot, Night is so safe, Jesień na Hawjach |
Z Soniamiki- a dokładniej Zofią Mikucką, która stanowi cały skład zespołu (poza Łukaszem Lachem z grupy l.stadt, który studyjnie zagrał na perkusji)- moje drogi cały czas się mijały. A to coś znajomi wspominali, że "taka fajna płytka", a to ciągle trafiałem na jakieś wychwalające pod niebiosa artystkę recenzje, ale jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tego, żeby posłuchać jej dokonań. Gdy po raz pierwszy odtworzyłem album i usłyszałem otwierającą całość Lemoniadę od razu pożałowałem, że tak długo się z tym ociągałem- jest to bowiem idealna kandydatka na singiel promujący płytę. Przedstawia to co nas czeka w dalszych utworach, a jednocześnie wpada w ucho najbardziej ze wszystkich pozostałych piosenek. Co zatem można o niej powiedzieć? Jest to płyta przede wszystkim kobieca. Całość przepełniona jest opowieściami na temat miłości- nie zabrakło miejsca na sporej garści erotykę- tą delikatną jak i bardziej wyuzdaną. Już sama Lemoniada miejscami potrafi prowokować jak na przykład we wciągającym refrenie- "I znów razem na dywanie/ Prawie nie ubrani już/ On wygląda bardzo ładnie/ I bardzo ładnie pachnie". Potem Soniamiki wcale nie pokazuje cnotliwszych obrazów, udowadnia, że kobiety potrafią być sprośne, ale w uroczy i co więcej wpadający w ucho sposób sposób. W ten sposób dostajemy na przykład jednoznaczne Morze- które nie pozostawia żadnych złudzeń co do tematyki. Ksiądz Natanek nie pochwaliłby również kawałków takich jak Może jutro, czy Japamin. Kobiety to jednak nieuleczalne romantyczki- dlatego miejsce znajduje i się dla ckliwego Jesień na Hawajach, mówiącego o tęsknocie, a to radości wynikającej z dzielenia z kimś życia w Samolocie, czy po prostu urokliwej Kate. Momentami przez tą kobiecość jest jednak nie tyle ambitnie, co odmóżdżająco i słuchający płyty mężczyzna może poczuć się momentami przesycony tym lukrem (i sięga po piwo :P).
Dzikie disco pląsy.
Muzycznie płyta zahacza o elektronikę połączoną silnie z muzyką disco, a wokal Soniamiki ździebko (ale tylko ździebko) przypominający młodą Madonnę jest świetnie dopasowany do klimatu. Piosenki w większości zachęcają do tańca swoimi szalonymi liniami głośnych basów, skocznymi perkusjami i dość specyficznym tempem narzucanym przez syntezatory. Obok Lemoniady (bo to najsilniejszy punkt płyty) najlepsze muzycznie według mnie jest zawadiackie Night is so safe, które na myśl przywodzi szalone prywatki w stylu lat '80. Świetnie wchodzi w głowę refren "Nie idę spać/ Wy też/ What it's like to be when night is so safe". Ta taneczność jest utrzymana również w kolejnym kandydacie na singla- That's not my thought. Niestety utwory w niektórych miejscach są bardzo do siebie podobne i słuchając Różowego Może jutro i kilku innych kawałków ma się wrażenie, że to już gdzieś było- wszystko nadrabiają jednak genialne partie refrenów, bo każda kolejna jest zdecydowanie inna od poprzedniej. Płytę kończy mroczne All their dance, który mógłby trwać trochę dłużej niż 2 minuty, pozostawia on bowiem niedosyt- gdyby go jeszcze bardziej rozwinąć, SNMK otrzymałby porządne zakończenie okraszone dzikim pazurem.
Nie do radia.
Niestety o SNMK praktycznie w ogóle się nie mówi, co doprowadziło do tego, że płyta w Polsce przeszła całkiem bez echa, a Soniamiki zostaje kolejną artystką z serii "znana bardziej za granicą niż w kraju"(zauważyliście, że mężczyznom się to nie przydarza?). Na pewno nie jest to płyta przeznaczona do masowych radiowych rozgłośni typu Eska, czy RMF, które- powiedzmy sobie szczerze- nie są jeszcze przygotowane na rewolucyjny pop mieszający różne gatunki. A szkoda bo czuję, że wokalistka ma na pewno głowę pełną wspaniałych pomysłów, które tylko czekają na realizację. Jest to jednak dobra płyta i SNMK oceniam na 6/10, czekając na przyszłe dokonania artystki, które- mam nadzieję- już niedługo podniosą poprzeczkę o kolejny próg.
Waflekins.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz