Poobiednia drzemka. Czy komukolwiek doskwiera nieustanny upał, który ostatnio zadomowił się w naszym kraju? Sposobów jest na to kilka - wyjść w jakieś zacienione miejsce, pojechać nad jezioro albo nad morze, poleżeć w chłodnym miejscu, popijając drinka z palemką. Wyjść jest wiele - nie ważne, które wybierzecie - w zmaganiach z ciepłymi, późnowiosennymi popołudniami na pewno pomoże Wam płyta, o której dziś opowiem! Będzie coś idealnego na popołudniowy, poobiedni czill! Zapraszam do lektury ;D
Nosowska - "puk.puk", 1996, PolyGram Polska |
"Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" - to od tego utworu zaczęła się cała idea
solowej Kasi Nosowskiej.
Potrzeba odpoczynku od przesterowanych gitar jest przyczyną do zebrania składu w postaci Piotra Banacha - kolegi po fachu z Hey'a, Andrzeja Smolika - naczelnego czarodzieja polskiej elektroniki oraz Marcina Macuka - kolejnego z mistrzów muzyki rozrywkowej, wybitnego multiinstrumentalisty. W takim składzie tworzą piękne, dojrzałe dzieło - pierwszą solową płytę Kasi Nosowskiej. O płycie było głośno już od samego początku, gdyż diametralnie odbiegała od rockowego grania, jakie proponował Hey. Bliżej "puk.puk" do "Dummy" Portishead niż do "Nevermind" Nirvany. Płyta bowiem jest kwintesencją trip-hopowych brzmień rodem z Bristolu.
Klimat tej płyty da się wyczuć już od otwierającego krążek "Jeśli wiesz co chcę powiedzieć" - kawałka nagranego na potrzeby filmu "Gry uliczne". Leniwy, mroczny beat mieszający się z saksofonami. Synonim leniwy nie jest tutaj w żadnym wypadku wadą! Ten dziwny spokój najwyższych partii pianina, czy głębokich transowych podkładów buduje nieustanny klimat intrygującego napięcia. Słuchając kolejnych piosenek mamy wrażenie, że coś jest w powietrzu. Być może jest to właśnie magia.
"Puk.puk" pełne jest intymnych ballad, słuchając "Jeszcze jeden o tym"
można dostać rumieńców na twarzy.
Ale nie samymi nastrojowymi balladami człowiek żyje. Mamy na płycie kilka bardziej żywych utworów - przede wszystkim nie pasujące do całej koncepcji płyty, wręcz punkowe "O Tobie?" - atak na wszystkie puste kobiety bez wartości i ideałów. Już trochę mniej energicznie, aczkolwiek wciąż żwawe "O nas" (tekstowo jest wczesna wersja "Że" Hey'a) i psychodeliczna"Zofia" to pozostałe żywsze momenty płyty. Jednak bez względu na dynamikę, absolutnie każdy utwór trzyma wybitnie wysoki poziom - i na poziomie muzycznym jak i tekstowym.
A teraz co nieco o tekstach, bo o nich warto powiedzieć. Piosenki ma "puk.puk" w warstwie tekstowej sięgają maksymalnie wysokiego poziomu. Nosowska na dwunastu utworach opisuje otaczającą ją rzeczywistość. Często bolesna szczerość pozwala nam zobaczyć świat oczyma artystki - "Mam na myśli" lub "Na ucho" poruszają, dobijają i nie pozostawiają na słuchaczu suchej nitki. Odskocznią od obserwacji smutnej, szarej rzeczywistości i lęku jest miłość. Na płycie mamy - jedne z nielicznych w karierze Kasi Nosowskiej - erotyki - zmysłowe"Też dobrze" i "Jeszcze jeden o tym". Polecam również przesłuchać "Gordona" "Panią Pasztetową" , będące bardzo pomysłowymi koncepcjami.
Próba uczłowieczenia psa w "Gordonie" - jak najbardziej na plus.
A czy Ty już wiesz co robi Twój pupilek, kiedy wychodzisz?
Podsumowując - nie powinno się oceniać książki (a tym bardziej płyty) po okładce. W tym wypadku jednak jest to wskazane - zarówno czarująca okładka z wpatrzoną w nas Nosowską, jak i zawartość krążka są wspaniałe! Wysoki poziom tekstów, odprężająca, spokojna muzyka idealna na popołudnie. Nic tylko wrzucić płytę w odtwarzacz i słuchać, słuchać, słuchać, bo to majstersztyk... Płyta najlepsza na te leniwe, poobiednie drzemki, które zna każdy z nas.
Ps: najlepiej smakuje ze schłodzoną herbatą.
Waflekins.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz