Wiecie co? W połowie sierpnia zrobiłem sobie specjalną rozpiskę. Na niewielkiej karteczce zapisałem jakie płyty i artystów mógłbym w danym miesiącu recenzować. Były tam też tematy na cykle Wyliczanki i Przyjrzyjmy Się. Newsy to newsy - swoją drogą. Ów rozpiska obejmuje posty aż do grudnia, także naprawdę sporo tego jest. Cały paradoks tkwi w tym, że jest trzeci tydzień września, a ja dalej nie zrealizowałem żadnego tematu z wrześniowej części kartki. No ale jak mógłbym pisać o czymś innym, gdy co chwila pojawiają się na mojej drodze jakieś doskonałe płyty? Na przykład takie jak ta dzisiaj omawiana.
Zapraszam do lektury ;)
Kristen - "Western Lands", Lado ABC, 2010
Zaliczyłem dzisiaj dość mocny szok. Na jednym z portali muzycznych, które zwykłem czytać dowiaduję się o koncercie zupełnie nieznanej mi grupy, w zupełnie nieznanym mi miejscu. Wszystko oczywiście w Szczecinie. Szczecińska grupa Kristen na przełomie września i października rusza w trasę po Polsce, promując swoje nowe wydawnictwo "The Secret Map", które światło dzienne ujrzy 30 Września. Przesłuchałem piosenkę z nadchodzącej płyty, myślę sobie - "kuuuuurde, to jest coś! Bardzo mocne coś!". Brnąc dalej przez ich profil na youtube znalazłem uploady kilku ich płyt. Wziąłem pierwszą lepszą, która przyciągnęła mnie okładką.
Okładka "Western Lands" kusi obrazkiem industrialnej, amerykańskiej ulicy. Każdy gdzieś brnie, po coś w tej miejskiej machinie goni. Jak to w każdym większym mieście. Niby proste jak przepis na zrobienie jajecznicy, a zawsze mnie taki motyw chwyta za serce. Koniec interpretowania zdjęć. "Down Underground", które zaczyna 28 minutową EP-kę to dziwna, leniwa kompozycja, która od pierwszej sekundy wskazuje, że mamy do czynienia z jakimiś siłami karmicznego kosmosu. Niby to sobie gdzieś tam pobrzdąkuje gitara, jakaś elektronika wyrwana rodem z filmu Davida Lyncha, wznosząca się coraz bardziej perkusja, leniwy wokal. Wszystko jakby uciekło ze mną do krainy snów, a jednak wciąż przecież siedzę sobie na kanapie i przesłuchuję jakiś nieznany, nowy zespół. Pięciominutowa gra instrumentów zastąpiona zostaje w tytułowym, jednominutowym 'Western Lands" jakimś schizofrenicznymi brzdękami. Totalny underground.
Jest to jednak tylko wstęp przed równie ciekawą kompozycją, jaką niewątpliwie jest "The Loot". Skoczna, szybka i zawadiacka kompozycja, przepleciona dęciakami. Znowu brzmi jak ścieżka dźwiękowa filmu. Teraz przychodzi mi do głowy Tarantino. "Una Estella Fugaz" to typowy uspokajacz po żywiołowej poprzedniczce. Spokojna gitarka, odpałowe elektroniczne wstawki, które są po prostu majstersztykiem. Szacun dla zespołu za taką płytę pełną nietuzinkowych kompozycji. Z "We Want to Weave a Pattern" znów powracamy do post-rockowego biegu przez wielkie miasto. Jest to po części kontynuacja tego co dzieje w "The Loot". W czwartej minucie utworu powraca do nas wokal, który po pierwszej kompozycji gdzieś się schował. Ten tajemniczy wokal nadaje bardzo Radioheadowy klimat. "Firework" to chyba najbardziej radiowa propozycja ze wszystkich - wpada w ucho melodyjna gitara i ten charakterystyczny wokal na kilku ścieżkach. Dużo tutaj skojarzeń z pierwszymi dokonaniami Modest Mouse. Kompozycje Kristen nie trwają jednak po 10 minut, a zaledwie dwie w porywach do trzech. A szkoda.
Teledysk to "The Loot". Równie dziwny jak cała płyta.
Oczywiście jest to pozytywna dziwność.
"Clint Westwood" to powrót do części płyty pełnej szybkich, progresywnych, instrumentalnych utworów. Słuchając "Western Lands" ma się wrażenie biegu. Wszystko dzieje się z zawrotną prędkością, niesamowicie rozbuchane energią. "Underground Tune" po trochu się z tego opisu wyłamuje, bo jest spokojniejszy niczym nadmorska jesień, w każdym razie stanowi prześliczne zwieńczenie półgodzinnej przygody, w której poznałem tak ciekawy zespół jak Kristen. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd dla mnie, że grupa gra od 1997, jest ze Szczecina, a ja przez tyle lat nic o niej nie wiedziałem! Gdyby ktoś chciał zarzucam link do Youtube. Płyta jest na Spotify. Na Deezerze niestety brak.
Miłego popołudnia - mam nadzieję spędzicie je z porządnym undergroundem.
Waflekins.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz