Jestem pewien, że jeżeli za dwanaście miesięcy będę wspominać muzycznie 2014 rok to pierwszą moją myślą będzie właśnie on. Niesamowity debiut na polskim rynku muzycznym. Kiedy jego płyta "Dreamers" zbliżała się coraz większymi krokami, a niektóre portale muzyczne zaczęły się nim zachwycać, ja tylko spoglądałem na okładkę i nie wiedząc jeszcze z czym mam do czynienia stwierdzałem, że to pewnie jakaś muzyka dla totalnych hipsterów. Tak mijały kolejne tygodnie. W końcu krążek trafił na półki, a tajemnicza okładka kusiła coraz bardziej, żeby przesłuchać dokonania Daniela Spaleniaka. Wszedłem na deezera, gdzie wykupione mam od jakiegoś czasu konto premium, bezczelnie porzucając tym samym Spotify i zacząłem odsłuchiwać. Już po otwierającym "Black Notebook" wiedziałem, że następna recenzja albumu będzie właśnie o "Dreamers", bo świat musi to arcydzieło poznać. Zapraszam do lektury!
Daniel Spaleniak - "Dreamers", Soul Asylum Records, 2014
Tego jeszcze nie było.
Czemu "Black Notebook" wzbudził we mnie tak silne emocje? Odpowiedź jest bardzo prosta - takiego debiutu (a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że takiej płyty) jeszcze na naszym rynku nie było. Faktycznie coś podobnego stworzył Fismoll na "At glade", czy Skubas na "Wilczymłyku" jednak nie ma tam takich pokładów tej magii, którą przepełniony jest "Dreamers". Dwóch wymienionych panów można by porównać do naszych polskich Bona Ivera, a Spaleniaka? No właśnie. Skojarzeń mam mnóstwo - Poets of the Fall, Rykarda Parasol, Dido, Massive attack, w mniejszym stopniu wczesny Coldplay, Damien Rice i Daughter - żadne z nich w pełni nie oddaje jednak tego, czym właściwie jest twórczość młodego debiutanta.
Spacer po lesie.
Podsumowując.
Jak dla mnie "Dreamers" mimo tego, że jest debiutem, to jest również bardzo silnym (powiedziałbym nawet jednym z potężniejszych) kandydatem na płytę roku 2014! Mnóstwo wpadających w ucho kompozycji, ciekawe gitarowe brzmienia na światowym poziomie, jedynym zarzutem jest to, że wszystkie utwory jeżeli są śpiewane to w języku angielskim, ale to oczywiście zawsze można naprawić kolejną płytą :)
Ocena 200 punktów na 10 możliwych! Polecam przesłuchać zwłaszcza fanom gitarowych, akustycznych brzmień! Pod spodem Deezerowo, na Spotify niestety jeszcze niedostępne.
Waflekins.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz